22 kwietnia
Chwile postrzegania mogą złożyć się na całe pasmo życia przesyconego pogodą ducha – już ja sam coś o tym wiem. Solidne “Korzenie” rzeczywistości – zajmujące miejsce słabiutkich, znerwicowanych “zarośli”- utrzymują nas w równowadze mimo zewnętrznych sił, które próbują nas zniszczyć niczym huragan, lub też mimo sił, które sami w sobie uruchamiamy dla samounicestwienia.
JAK TO WIDZI BILL, STR. 173
Przyszedłem do AA zieloniutki – roztrzęsiona sadzoneczka z korzonkami na wierzchu. Dzięki temu, że przyszedłem, przeżyłem; ale to był zaledwie poczatek. Wyprostowałem się i rozwijałem, i choć czasem plątały mi sie pędy, to dzięki pomocy innych mój duch wreszcie wystrzelił w górę. Działałem, więdłem, chowałem się do wewnątrz, modliłem się, znów działałem, zyskiwałem nowe zrozumienie – aż w pewnej chwili doznałem olśnienia. Wyrastając z korzeni, ramiona ducha rozrosły się w silne, zielone gałęzie: sprężyście kroczące ku niebu sługi.
Tu, na ziemi, Bóg bezwarunkowo kontynuuje dziedzictwo miłości wyższej. Zycie we Wspólnocie dało mi, “bezpieczny punkt oparcia… zapuściłem korzenie w nowej glebie”(Anonimowi Alkoholicy, str. 9)
Copyright © 1997, Alcoholics Anonymous World Services, Inc. All Rights Reserved, Wszystkie prawa zastrzeżone